„Gdzie są dzieci”?

Sobota, 29 maja Roku Pańskiego 2004. Spełnia się to o czym już od dłuższego czasu wskazywały wszelkie znaki na niebie i ziemi… Szczep Józefów razem z Miejskim Ośrodkiem Kultury zorganizowali „Dzień Dziecka”.

Szefostwem zajmował się Kuba Borowy, przy nieocenionej pomocy Mikołaja Fedorowicza i Agaty Brzezińskiej. Z góry (ale raczej w metaforycznym tego słowa znaczeniu :P) spoglądała na nich Komendantka szczepu Monika Rybitwa. Przejdźmy jednak do konkretów…

Tegoż dnia około 9.00 miała być wyemitowany film „Gdzie jest Nemo?”. Jakież było nasze zdumienie gdy zamiast spodziewanych tłumów przybyło dzieciów sztuk jeden, a w zasadzie jedna. Na szczęście pojawiły się nieco spóźnione dzieci w sztukach ośmiu co z rodzicami przybyłych dawało już publikę wystarczającą do tego żeby film został wyemitowany, a po godzinie przyszła kolejna gromadka. Zapewne bardziej jednak interesuje Was drodzy Przeciekoczytacze co my tam właściwie robiliśmy.
Otóż po pierwsze dekoracje: cała sala wejściowa była obwieszona pomarańczowymi balonikami ucharakteryzowanymi na rybki a na ścianach wisiały plansze z „rysunkowym oceanem”. Wszystko to wykonały nasze kochane dziewczyny (w składzie: Agata Brzezińska, Ania Ładna, Beata Rej, Wiktoria Gałecka, Kasia Miszkurka, Dorota Lutyk, Wanda Zamojska)

Po drugie: malowanie twarzy. Mieliśmy (jak się okazało podczas samego malowania) bardzo dobrze wykwalifikowany personel malowniczy w którym znalazła się większość osób dekorujących (zapewne widać profesjonalizm naszego personelu) na zdjęciach.

Po trzecie: „Gwóść Programu” czyli gra „małoterenowa” nawiązująca fabułą do omało co niewyemitowanego filmu na która to ściągną cały tabunek dzieci z „Domu samotnej matki”. Gra była przygotowana przez Wiktorię Michałowską a osobami pomagającymi prawie wszyscy wcześniej wymienieni + Janek Kostrzewa który po obejrzeniu „Gdzie jest Nemo?” był chętny do pomocy. Gra podobała się dzieciom o czym świadczyły ich buźki „zwinięte w banan” w co trudno się dziwić ponieważ zawierała to co wszystkie dzieci lubią. Trochę biegania, trochę szukania, trochę kombinowania i lizaki na końcu :).

Po ostatnie: kilka konkursów, tzn. wyścigi w workach i konkurs na podobiznę Nema. Przy Workach było wiele śmiechu a przy rysunkach ani trochę (prace były za ładne żeby się z nich śmiać 😉 ) a na koniec słodkie nagrody i dyplomy dla najlepszych.

W sumie miało być ciut odrobinę więcej atrakcji ale jakoś nie wyszło a dzieci i tak się nie nudziły, a oto przecież chodziło czyż nie? Współpraca z Miejskim Domem Kultury to czysta przyjemność i mam nadzieję że będzie jeszcze okazja do takiej współpracy.

Mikołaj Fedorowicz
5 DH „LEŚNI”