To miała być zwykła zbiórka alarmowa…

To miała być zwykła zbiórka alarmowa…
11 listopada 2004 roku na długo pozostanie w mojej pamięci. Nie tylko ze względu na Święto, które towarzyszy temu dniu (Święto Niepodległości) lecz na zbiórkę alarmową, która okazała się dla mnie wielkim zaskoczeniem.

Jak co roku harcerze Szczepu Józefów uczestniczyli w uroczystej Mszy Świętej (10:00 rano) Zaraz po jej zakończeniu szybkim krokiem ruszyłem do domu. Nie spodziewając się, co mnie później czeka. Będąc w domu wparowała do mnie Patrycja z wieścią o zbiórce alarmowej. Pomyślałem, że może być świetna zabawa, tym bardziej, że w drużynie jestem od obozu i jeszcze nie uczestniczyłem w tego typu wydarzeniach.
Mieliśmy spotkać się o 18:00 na ulicy J. Piłsudskiego 86 (może ktoś widzi powiązanie z tym numerem?).


Na miejsce przybyłem wraz z Partycją, zastaliśmy już Magdę i Zośkę. Przez głowę przebiegła mi jedna myśl – frekwencja mojej drużyny mnie przeraża. Po paru minutach dotarł Mirek. Oświadczył, że w związku z tym, że narzekamy na brak różnego rodzaju gier, będziemy mieli okazję się wykazać na biegu harcerskim. Hasłem gry było hasło: „Bóg Honor Ojczyzna”. Łącznie miały być trzy punkty, przy czym na pierwszym już się znajdowaliśmy. Mirek powiedział jeszcze kilka słów wstępu i poszedł z dziewczynami na pozostałe punkty. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało…

Na punkcie zostałem z Patrycją (punkt „Ojczyzna”).
Moim pierwszym zdaniem było dopasowanie tytułów pieśni (patriotycznych) do fragmentów, które były w kopercie. Z tym nie miałem większych kłopotów. Kolejna rzecz. Dostałem jakiś życiorys – po wczytaniu się w niego okazało się, że jest to życiorys J. Piłsudskiego. Pod nim było 8 pytań, na które musiałem odpowiedzieć. I ostatnie już zdanie (ufff) w kolejności chronologicznej ułożyć wydarzenia, które miały miejsce w latach 1910 – 1918. Po krótkich zmaganiach z historią się udało. Otrzymałem jeszcze wskazówkę jak dojść na punkt kolejny. I ruszyliśmy. Moim celem była ulica Dobra, tuż przy kościele w Michalinie.

Tam już czekał na mnie Mirek (punkt „Bóg”), który przybliżył mi postać św. Pawła – mojego patrona. Dowiedziałem się o nim bardzo ciekawych rzeczy. Poza tym rozmawialiśmy przez chwilę o tym, jak można w dzisiejszych czasach „pełnić służbę Bogu”. Po tym bardzo interesującym i pouczającym punkcie miałem ruszyć w dalszą drogę. Okazało się jednak, że nie wiem gdzie jest ulica 11 listopada. Kiedy Mirek narysował mi mapę całej okolicy ruszyłem biegiem na następny punkt, który znajdował się na końcu wyżej wymienionej ulicy.

Tam w ciemnym lesie czekał na mnie Mikołaj (punkt „Honor”). Moim zadaniem było wybranie 10 najwybitniejszych Polaków i ułożyć ich w kolejności, od tego który moim zdaniem jest dla mnie największym autorytetem i dlaczego. Zadanie to okazało się bardzo pomocne w wykonaniu jednego punktu z mojej karty na stopień ćwika. Kiedy wykonałem to zadanie, Mikołaj kazał mi iść dalej w las. Zauważyłem, że do Mikołaja dołączyli Patrycja i Mirek i ktoś jeszcze. Kiedy dogonili mnie i okazało się, że tą czwarta osobą jest Kuba brat Patrycji (Wywłok). W tym momencie zaczęło mi coś „śmierdzieć”.

Po przejściu paru metrów dołączyły do nas dziewczyny i nieoczekiwanie Kuba Borowy. W obecnym gronie zebraliśmy się w kręgu, po środku którego ułożone było ognisko. Po odczytaniu rozkazu przez Partycję, wszystko stało się jasne: czekało mnie dziś wieczorem Przyrzeczenie Harcerskie. Z osób tam zgromadzonych miałem wybrać sobie opiekuna krzyża. Wybór padł na Kubę B. Razem z nim rozpaliłem ognisko. Po odśpiewaniu „Płonie ognisko..” i wysłuchaniu krótkiej gawędy Mirka przyszedł czas na tę uroczystą chwilę, kiedy wyciągnąłem palce w stronę ogniska i powtarzając za drużynowym słowa Roty, złożyłem Przyrzeczenie Harcerskie. Czas na ostatnią próbę. Z żarzącego się ognia musiałem wyjąć węgielek. Wypatrzyłem sobie taki leżący blisko brzegu ogniska. Pośliniłem palce i próbując go wyjąć, ten przykleił mi się do palca i lekko poparzył. Schowałem go do torebki i wsadziłem do kieszeni munduru. I nadszedł ten moment kiedy Kuba przypiął mi swój krzyż do piersi.

Na koniec wszyscy zaczęli mi gratulować. Utworzyliśmy krąg, a po zakończeniu uroczystości grupą ruszyliśmy do domów.
I pomyśleć, że to miała być zwykła zbiórka alarmowa.

Paweł Wojtasik, 5DHS „LEŚNI”