Start Harcerski w Szczepie Józefów

Do wyrobienia ciasta należy wrzucić organizatorów do jednego domu, dodać szczyptę pomysłowości i miksować kilka godzin w celu uzyskania jednolitej, aksamitnej konsystencji. Następnie wrzucić do tego, rannego Czerwonego Kapturka, i odpowiednio go uszkodzić. W razie małej ilości uszkodzeń, doprawić pół-rannego pół-czerwonego pół-kapturka i dodać do masy.
Ciąg dalszy na tej stronie.

A oto fotoreportaż ze Startu:



Zaczynamy! Punkt pierwszy – znaleźć list od babci.


„Naklejanie ogłoszeń będzie karane.”


Widzicie to skupienie na twarzy?


Straganiarki rządzą! Ta nie dość, że pomogła, to jeszcze bez bicia podzieliła się jabłkami.


Czerwony Kapturek (prawdopodobnie po operacji zmiany płci) zaraz po ataku wściekłych wilków.


Leśniczych szukaliśmy dłuugo… Bo w końcu kto znalazłby ich w tak wymyślnej kryjówce?


Punkt programu, na który czekaliśmy z największą niecierpliwością – kiełbaski!


Pamiętajmy jednak o podstawowych zasadach higieny i zawsze myjmy ręce przed jedzeniem. Nogi też.


Tak Piąta reaguje na widok jedzenia…


…i tak też.


Trzecia natomiast woli wznosić do niego modły.


Jeśli myślicie, że to kiełbasa jesteście w błędzie. To z całą pewnością przykład wyrośniętego Tumci.


Rozpoczęcie bardziej uroczystej części ogniska.


Kilka słów konstruktywnej krytyki na temat Startu. I wcale nie było tak źle jak się zapowiadało.


Jak widać organizatorzy byli zadowoleni…


…większość uczestników zdobyła sie nawet na szczery uśmiech…


…chociaż niektórzy po jakimś czasie zaczynali wyglądać na znudzonych.


Ale atmosfera była prawdziwie rodzinna i przytulna.


Czasem nawet bardzo przytulna.


Jednak wszystkie ziemskie sprawy mają zadziwiającą właściwość – zawsze się kończą.

Foto: MG, Podpisy: Ola B. (5 DHS „LEŚNI”)