Yokosoko – HAL 2004

Im więcej czasu od zakończenia obozu upływa tym większego do niego nabieram dystansu. No i zaczynam zauważać niektóre rzeczy, na które wcześniej nie zwracałem uwagi.
Dla mnie był to zdecydowanie najlepszy obóz na jakim byłem. Udany programowo i organizacyjnie.

O ile zeszłoroczny obóz – „Narrenturm” – nazywałem „Arcybiskupstwo 2” (co miało znaczyć, że jest to jakaś kontynuacja obozu z roku 2002), o tyle ten nazywam „Narrenturm 2”.
„Narrenturm” pomagał przygotować zastęp starszoharcerski. Przez rok zdążył dorosnąć do zastępu wędrowniczego i do tego, żebym to teraz ja tylko pomagał przygotować obóz. Tak też się stało i chwała im za to.


Im, czyli Kubie B., Jagoodowi, Dyniakowi i Piotrkowi. Jak też Patrycji (za inny punkt widzenia, który zawsze jest cenny), Mikołajowi (dzięki któremu mogłem być szczęśliwy i czasu nie liczyć – i tak mi już zostało), Jankowi za grę (znowu, – tradycyjnie – nie powtórzyliśmy jej w wersji poprawionej, ale tym razem to już nie moja wina), która przypomniała mi głośny w niektórych kręgach „Atak kitajców” z 1995 roku, no i za niezapomniany okrzyk „Zrobili mnie na czarno – podziękuj rodzicom”, Karolinie (za to, że jednak słuchała starszego brata – rodzice będą z Ciebie dumni), Dorocie (Wandzie) za punktację i końcowe „Eworwery” w wykonaniu Kuby, Wandzie (Dorocie) za pozytywne, acz nieświadome jak się domyślam, nastrajanie mnie do życia, Magdzie i Zosi za to, że patrząc na Was jestem zawsze spokojny o to, co robicie, Wiktorii za niezapomniany „rym” z Katowicami (długo go będę pamiętał), Hubertowi za to, że mnie pozytywnie zaskoczył tym, jak zaliczał zadania próby na stopień, Mateuszowi B. wiadomo za co, Sebastianowi, Łukaszowi i Jarkowi za dobre rokowania na przyszłość, Mateuszowi i Grześkowi za to, że szybko o was nie zapomnę, Przemkowi za utrwalony klip Hip-Hopowy na „Dzikiej Plaży”, Kubie K. za szybkie zaaklimatyzowanie się w tej dziwnej trochę Drużynie, Krysianowi za próby powrotu, Bartkowi za dobre rady, Adamowi za świeczki, które przydały się podczas jego Przyrzeczenia, którego chyba się jednak nie spodziewał (jesteś mi cały czas winny relacje ze służby w kuchni do „Przecieku”), Andrzejowi za planowany wypad na ryby o 4:00 (budziłeś mnie w końcu czy nie?), Pawłowi G. za uświadomienie kogo mogę zastać w namiocie dziewczyn (i żeby mi to było ostatni raz!), Pawłowi W. za to, że jednak okazał się twardy i nie wrócił do domu, Basi B. za rozmowę, która będzie miała swój dalszy ciąg, Oli za opiekę nad Druhem Obwoźnym, Basi L. za dorosłe myśli na obrzędowym piciu herbaty, Monice za uśmiech i nadzieje na nowy dzień, Marysi za pouczającą grę, którą na pewno powtórzymy w przychylnych okolicznościach i Annie Ś. za momenty oderwania od obozowej rzeczywistości (o książce mówię, nie powiedziałem w końcu o jakiej – trudno, tak musi już zostać.)
No i mniejsza chwała Zygmuntowi i Michałowi (jak przemyślisz sprawę, to się do mnie zgłoś) za wykrystalizowanie sytuacji.


Generalnie bardzo mnie dobrze nastroiliście na następny rok.
Bez jaj – uwielbiam Was. Wszystkich „LEŚNYCH” po kolei.
Shin


P.S. Nie udało się przygotować zajęć na różnym poziomie wiekowym.
Co akurat bardzo mnie nie martwi i potwierdza decyzje podziału drużyny za trzy piony.
Podział ten był – z mojego punktu widzenia – głównym celem tego obozu. Dostałem na nim potwierdzenie, ze nas na to stać. Tak kadrowo, jak i programowo.
Ale to już rozwinę w powakacyjnym „Przecieku”