Super sprawa!

Chyba nie wszyscy o tym wiedzą, jednak ja się postaram, aby właśnie w tej chwili (czytając to) każdy się zorientował, co się działo ostatnio w szczepie Józefów.
17 kwietnia 2003 – już po raz drugi – byliśmy na rajdzie PTTK z dh Jerzym Kudlickim. I było fantastycznie…

Po każdym takim wyjściu wracamy bogatsi o wiedzę historyczną i doświadczenie.
Tym razem nie było inaczej.



Więcej zdjęć

Nasz trasa rozpoczynała się w Augustówce, dokąd dojechaliśmy pociągiem. Wysiadając z pociągu spotkaliśmy się z przewodnikiem (a właściwie to z trzema osobami), od którego dostaliśmy „upominki” w postaci plakietek PTTK (takie fajne – żółte i niebieskie:D)
Po krótkim ustaleniu marszruty ruszyliśmy w drogę. Mieliśmy do przejścia nie mało (dla tych nie wprawionych) bo aż/tylko 17 km. Trasa, którą wpisaliśmy sobie do książeczek OTP przedstawiała się następująco: Augustówka PKP – kolonia Jaźwiny – Ocznia – Osieck – kolonia Kąciki – Zabieżki PKP – i dom…

Na trasie stawaliśmy wielokrotnie, wspominając czasy wojenne, oglądając pomniki pamięci, okazy przyrodnicze. Byliśmy nawet w kościele w Osiecku. Dacie wiarę, że parafia liczy sobie ponad 700 lat? Sam kościół jest wg mnie zbyt zdobny i wyszukany. Osobiście wolę bardziej skromne konstrukcje, ale i tak robił wrażenie. Jednak nie wystrój jest najważniejszy, ale opowieści naszego przewodnika…

W dwóch miejscach upamiętniających żołnierzy podziemia z czasów II wojny światowej oddaliśmy salwy honorowe. Dh J. Kudlicki miał ze sobą specjalny pistolet do wystrzeliwania pocisków akustycznych. Nawiasem mówiąc wywołał on (pistolet, nie jego właściciel) wielkie poruszenie wśród uczestników, w szczególności młodszej części 🙂
W drodze powrotnej z Osiecka okazało się, że szlak, który miał nas zaprowadzić do stacji PKP Zabieżki był tak zalany, że musieliśmy go trochę obejść. Później okazało się, że o to obejście musieliśmy obejść.

Przez chwilę wydawało się nawet, że zabłądziliśmy… Mimo drobnych przygód (droga przez bagienko(!) udało nam się z powrotem wejść na niebieski szlak. Niektórzy nawet mieli okazję zobaczyć stado saren, które „ktoś” spłoszył swym krzykiem:/
Doszliśmy do stacji w Zabieżkach. Tam czekaliśmy ok. 30 min. na pociąg. Nawet nie wiedzieć, kiedy ten czas zleciał. Wsiedliśmy do wagonu, podziękowaliśmy przewodnikowi i rozstaliśmy się z nim myślą już o następnym rajdzie. Miejmy nadzieję, że będzie niebawem;-)
W Józefowie z pociągu wyszło wesołe stadko (reszta pojechała do Michalina).
Zakończyliśmy ten dzień kręgiem i tak się rozstaliśmy.

Mimo wiatru, który towarzyszył nam całą drogę było bardzo fajnie. Nawet deszcz, nie był taki straszny, skrapiał „nasze skronie”, dodając nam sił i przynosząc orzeźwienie.
Uczestniczyć w takich rajdach, to super sprawa!
Zbliża się lato. Najwyższy czas obudzić się z zimowego snu. Polecam wędrówkę. Jest doskonałym formą spędzenia wolnego czasu wśród przyjaciół i świetną okazją do nabrania kondycji:-)

Pewien mądry człowiek kiedyś powiedział:
„Wędrówką wielką życie jest człowieka.”
I bezsprzecznie miała rację….

Dhna Patrycja