Kulig 2004 – Odmarzły mi palce…

…I tradycji stało się zadość. Dnia Sądnego roku Pańskiego bieżącego w ostatni dzień ferii świątecznych, zorganizowany został kulig! Stanowisko operatora ciągnika (bypojazdu ciągnącego) został dh Mirek.

Gdy na sądnym miejscu zebrali się najodważniejsi mina zrzedła im po ujrzeniu jakże nielicznej ekipy. Ale bo był tylko psikus! W ciągu pięciu minut, przybyło drugie tyle śmiałków, czyli w sumie około trzydziestu!

Kulig 2004
Kulig 2004

Był to istny pokaz mody najnowszej kuligowej.
Dh Marek R. pochwalił się posiadaniem bardzo trendy skórzanych ochraniaczy, obcisła skóra w kolorze bordowym (brawo za odwagę i pomysłowość!), Natomiast Michał R. ubrany był w bardzo twarzowe ortalionowe z kolei ochraniacze oraz chwalił się okularami firmy sponsorującej polskich złodziei samochodów (tzw. człowiek mucha!). Kolejnym śmiałkiem w dziedzinie mody był… Mikołaj F. Paradował w niezwykle gustownym kombinezonie w kolorze fioletowym i bardzo pięknych goglach.

Godziną „W” była godzina 15:10. I ruszyli! Proszę państwa! Ostatni gapowicze dobiegali, bo naczelny operator zamierzał punktualnie odjechać. I tak co pięć metrów, linijką odmierzałem, ciekawa onomatopeja mająca naśladować okrzyk pasterza andyjskiego, lub jego trzody, stawiamy na to drugie. I STOP!! (uniwersalne zawołanie) POSZEDŁ SZNUREK! Nazwano to selekcją naturalną w gatunku sznurków dwudziestoletnich i sanków, jeden słaby osobnik padł.

Kulig 2004
Kulig 2004

Zbulwersowało to szczególnie Dh M.R.(zwany także Bułą). W tak zwanym międzyczasie dwa razy musieliśmy/byliśmy zmuszeni do wędrówki. Jako dobytek traktowaliśmy sanki, które spoczywały na naszych obolałych plecach. Wreszcie zaczęła się prawdziwa zabawa, nie zatrzymywaliśmy się i kto spadł z pojazdu musiał na własną rękę gonić resztę, bo operator był niechętny do takich przymusowych postojów. Jeździli my za t.zw. torami, czyli po ulicach zaszytych głęboko w lesie. Było sporo strat w sprzęcie i ludziach. Zwłaszcza ich zębach, a nawet całych szczękach, kończynach. Ja utraciłem dwa palce. Odmarzły i odpadły! Szczegółów należy
szukać w specjalnym wydaniu Przecieku „Z długopisem wśród Harcerzy”!!

I choć zapłakani (98% stanu osobowego), odmrożeni czy kalecy, to ze szczerbatym, ale szerokim uśmiechem powracaliśmy do swych gniazd rodowych by ziomom, a kiedyś i wnukom opowiadać jak to z Wujem Mirem jeździliśmy, na oszalałych saniach…

Kuba Wojciechowski

Relację z kuligu naszej Drużyny z 2003 roku znajdziesz na tej stronie.
Natomiast kulig Hufca z 2003 roku opisali na stronie Przecieku: i Agata Brzezińska.