Laski skautowe

Laski skautowe

Dziś rozpoczęliśmy robienie naszych lasek skautowych.Musieliśmy iść do lasu i ściąć 168 cm kawałki leszczyny (bez obaw, leszczyna w lesie do chwast). Było to trudne zadanie, ponieważ 10 min. trzeba było spędzić machając ciężką siekierą.
Następny krok robienia naszej laski było obieranie jej z kory. Kiedy to zakończylismy zanieśliśmy je do jeziora by je namoczyć. Mokre dobrze się prostują. Polegało to na tym, żewieszało się laskę pionowo i obciążło na dole ciężkim kamieniem.
Gdy uznalismy, że są już proste zdjęliśmy je i zaczęlismy ozdabiać.

11 lipca 2012, Paulina Szczepanek, zastęp „My Little Pony”, obóz starszoharcerski

 

Po śniadaniu robiliśmy nasze przyszłe laski skautowe. Okorowane wygładzaliśmy papiertem ściernym. Papier był trochę kiepski i się darł. Zresztą nie dla wszystkich go starczyło. Do obiadu trenowaliśmy nasze piosenki na festiwal. Niektórych trzeba było bardzo zachęcać do śpiewania.
Po obiedzie w zastępach poszliśmy na zajęcia: wchodzenie po linie na drzewo, strzelanie z łuku, killing house i wiatrówka.
Potem była kolacja.
Pogoda była niezbyt dobre, ponieważ popoadywał deszcz i było zimno.

12 lipca 2012, Wiktoria Jaworska, zastęp „Landrynki”, obóz starszoharcerski

 

Inna osoba (niestety niezidentyfikowana) opisała te same wydarzenia tak:

Dzień rozpoczęliśmy od solidnej rozgrzewki. Następnie odbył się apel i poszli8śmy na sniadanie.
Po śniadaniu poszlismy do lasu szukać leszczyny. Ścinalismy i oskrobywalismy z kory nasze przyszłe laski. Poszlismy na dziką plażę i włożylismy wszyskie laski do wody. Zobaczyliśmy tez jak wyglądają i jak si e uzywa różnych masek gazowych. Ci, którzy chciekli mogli zalozyć kombinezony przeciwchemiczne.Nastyępnie poszliśmy na obiad. Po odpoczynku była gra terenowa. Bawiliśmy sie aż do kolacji. Po niej poszliśmy sprawdzić czy nasze laski juz zdążyły namoknąć.
Bardzo późno, bo już po apelu wieczornym chętni poszli na ognisko z kiełbaskami. Opowiadalismy sobie straszne historie i atmosfera grozy udzieliła się wszystkim uczestnikom. Powrót do obozu o 24:00 był prawdziwym przeżyciem.